poniedziałek, 23 września 2013

La manita z Tywą Swobnica i w Żarczynie mamy lidera


     Rozpędzona żarczyńska lokomotywa wciąż pod parą. Czwarty mecz, czwarte zwycięstwo i to do zera. Po raz drugi przytrafiła się tzw. "la manita", czyli po hiszpańsku wygrana 5:0. Rozmiary zwycięstwa przy jednoczesnej wygranej Polonii w Żelechowie 4:1 pozwoliły na objęcie prowadzenia w tabeli. Tak więc w Żarczynie od wczoraj mamy lidera i nic nie wskazuje na to, abyśmy oddali go do końca rozgrywek.

       Pierwszy gol był wynikiem skutecznie egzekwowanym rzucie karnym przez kapitana Mielca w 25 min. Wcześniej sędzia główny dopatrzył się faulu na Janku. Już 4 minuty później w rolę Ronnie Delapa ze Stoke wcielił się  Jaza, który na wysokości pola karnego dalekim wrzutem posłał piłkę z autu w okolice bramki. Najwyżej wyskoczył Rambo i skierował futbolówkę głową tuż obok słupka. Trzecią bramkę, tuż przed zejściem do szatni na przerwę, w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym zdobył przytomnym strzałem najlepszy na boisku Mielec.
        Po przerwie dominacja gospodarzy ani na moment nie osłabła. W 57 min. Messi dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Mielca, który nie obstawiony z najbliższej odległości skierował głową piłkę do siatki. W ten sposób kapitan drużyny skompletował hat tricka. Ostatniego gola zdobył Messi po samotnym rajdzie w polu karnym.
         Wygrana jak najbardziej zasłużona. Tym razem najlepsza dotąd formacja obronna praktycznie nie miała nic do roboty. To już 360 min. bez straty gola. Za tydzień wyjazd na trudny teren do Rosnowa, a za dwa tygodnie mecz na szczycie z Polonią w Widuchowej. Nic nie wskazuje na to, aby para z lokomotywy nagle uszła.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz