Chociaż to tylko B-klasa, mecz
wzbudził ogromne zainteresowanie. Na boisko przybyła liczna grupa
kibiców z Żarczyna i Gryfina. Najbliższe rodziny, sąsiedzi koledzy,
przyjaciele, postronni gapie. Wspólnie obok siebie i z kulturą
dopingowali swoich zawodników. Sam mecz stał na bardzo przyzwoitym
poziomie sportowym, nie brakowało walki i zacięcia, a obie drużyny nieco
ustąpiły ze swoich głównych atutów, Polonia z technicznej i ładnej dla
oka piłki, a Pro-Team z siłowej gry. Wynik 1:1 nie krzywdzi żadnej ze
stron.
Początek meczu to nieznaczna przewaga Polonii, ale to Węgorz w 12 min. przymierzył z dystansu w poprzeczkę, a 4
min. później kolejny raz jego strzał z trudem sparował do linii bocznej
bramkarz Polonii. Chociaż w pierwszej połowie to Polonia dominowała w
środku pola, to jednak my schodziliśmy do szatni z prowadzeniem 1:0. W
32 min. indywidualną akcją popisał się prawoskrzydłowy Michał,
który klasycznym strzałem z "grubego palca" w tłumie obrońców znalazł
drogę do siatki. Polonia w odpowiedzi zdążyła wyrównać przed przerwą (39
min.), ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej u strzelca.
Po przerwie gra w środku pola była bardziej wyrównana.
Zawodnicy obu drużyn mieli kilka okazji do zdobycia gola, ale
najczęściej piłka mijała słupki i poprzeczki. Aż nastąpiła 73 minuta. Tę
sytuację można nazwać krótko mianem "Tukan, bój się Boga". Takie kiksy
zdarzają się najlepszym, np. Arturowi Borucowi w Belfaście z Irlandią
Północną. Ta sytuacja, choć brzemienna w skutkach, w żaden sposób nie
umniejsza zasług Tukana przez 6 ostatnich meczów, w których
puścił tylko jednego gola. Każda seria kiedyś musiała się skończyć. Ta
dobiegła kresu po 523 minutach. Szkoda tylko, że nie po jakimś atomowym
strzale w samo okienko, ale nie wybrzydzajmy, przecież narastająca
presja przed każdym w końcu spadła. Zresztą w piłce nożnej zawsze chodzi
o to, aby zdobyć co najmniej o jednego gola więcej niż przeciwnik.
Teraz już może być tylko lepiej.
Wielkimi nieobecnymi tego meczu byli Marcin Mielnik (Polonia) i Rambo (Pro-Team).
Niestety o tym, kto jest teraz liderem, nie zdecydowało boisko, a
weryfikacja meczu przy "zielonym stoliku" Polonia- Gryf z pierwotnego
wyniku 4:1 na walkower 4:0. Tak więc po czwartkowym posiedzeniu Wydziału
Gier i Ewidencji ZZPN oraz wczorajszym remisie na pozycję lidera
wróciła Polonia.
Dostępna fotogaleria z meczu dostępna jest pod
http://ptzarczyn.blogspot.com/2013/10/pro-team-polonia-06102013-fotogaleria.html
"Niestety o tym, kto jest teraz liderem, nie zdecydowało boisko, a weryfikacja meczu przy "zielonym stoliku" Polonia- Gryf z pierwotnego wyniku 4:1 na walkower 4:0. Tak więc po czwartkowym posiedzeniu Wydziału Gier i Ewidencji ZZPN oraz wczorajszym remisie na pozycję lidera wróciła Polonia" - a co zdecydowało kto jest liderem?
OdpowiedzUsuńPolonia wszystkie punkty wywalczyła na boisku.a to czy ma jedną bramkę straconą mniej lub więcej nie ma znaczenia.nam to wisi,to ZZPN czegoś się tam w papierach dopatrzył i zmienił wynik.mogliście wczoraj wygrać i nie trzeba by było liczyć bramek.nie rób Pan Panie Polonii koło pióra,bo po zimie przyjdzie wiosna ...
Absolutnie to nie Polonii wina, że ZZPN zweryfikował ich wynik z Gryfem jako walkower. To tylko i wyłącznie wina kierownictwa klubu Gryf. Nikt nikomu nie robi koło pióra
UsuńBramkę dla Polonii zdobył Hubert Adamczyk
OdpowiedzUsuń